Projekty - historia
Koncert piosenki oraz melodii polskiej w ramach programu "Wydarzenia artystyczne dla dzieci i młodzieży"
Uroczysta Gala „Jesteśmy razem” towarzyszyła XX Konferencji REHA FOR THE BLIND IN POLAND zorganizowanej pod hasłem „Świat otwarty dla niewidomych – autentyczne niwelowanie skutków niepełnosprawności w dążeniu do wyrównywania życiowych szans”. Podczas Gali Trzydziestolecia Fundacji odbył się finał konkursu „Kuźnia talentów” . Konkurs ten, w ramach projektu „Koncert piosenki oraz melodii polskiej”, miał na celu przede wszystkim stworzenie nowych produkcji artystycznych oraz reinterpretacji dzieł klasycznych opartych na budowaniu tożsamości kulturowej oraz narodowej dzieci i młodzieży z dysfunkcją wzroku do lat 18. oraz integrację z osobami pełnosprawnymi.
Prezentacja artystów pokazała, że młodzi przedstawiciele środowiska niewidomych i słabowidzących są szczególnie utalentowani i zasługują na uznanie i podziw nie tylko wśród naszego środowiska, ale całego społeczeństwa. Było to możliwe dzięki dofinansowaniu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Konferencja REHA OR THE BLIND IN POLAND w 2022 r. pod nazwą "Wielkie Spotkanie Niewidomych, Słabowidzących i Ich Bliskich" odbyła się w Centrum Nauki Kopernik w dniach 15-19.09.2022 r., a finał naszego konkursu - 15.09.2022 r. podczas Gali Trzydziestolecia Fundacji. Finaliści konkursu byli zaproszeni na Galę wraz z rodzinami. Mieli okazję uczestniczenia w warsztatach z ekspertem, który przygotował ich do występów na scenie. Zdobywca I nagrody zaprezentował swój talent podczas wystąpienia na żywo przed tysięczną publicznością zgromadzoną w salach Centrum Nauki Kopernik.
O Konferencji REHA FOR THE BLIND IN POLAND 2022
Finał konkursu „Kuźnia talentów” odbył się podczas XX edycji Międzynarodowej Konferencji REHA FOR THE BLIND IN POLAND. REHA jest organizowana przez Fundację Szansa dla Niewidomych niemal corocznie od 30 lat. Jest to przedsięwzięcie, które stało się ważnym i trwałym punktem w życiu wielu osób niewidomych w Polsce i na świecie. Niezmiennie od wielu lat tysiące osób głównie z niepełnosprawnością wzroku, a także ich rodziny, przyjaciele oraz dziesiątki instytucji i firm spotykają się w jednym miejscu, aby dzielić się wiedzą, wzajemnie motywować do działania, skorzystać z aktywności, do których nie mają dostępu na co dzień. Te kilka dni w roku dają poczucie uczestnikom, że świat jest dostępny dla wszystkich, że mogą żyć aktywnie i pasjonująco, że mogą być samodzielni w niemal każdej dziedzinie życia.
REHA to spotkanie wielowątkowe i międzynarodowe. Cieszy się popularnością nie tylko w kraju, ale też w najdalszych zakątkach świata: do udziału zgłaszają się przedstawiciele Związków Niewidomych z Kenii, Afganistanu czy Kazachstanu. Wszyscy goście mogą korzystać z różnorodnych punktów programu: w wykładach i panelach dyskusyjnych, prezentacjach stowarzyszeń i instytucji działających na rzecz środowiska i w sposób dostępny dla osób z niepełnosprawnością wzroku, w wystawie nowych technologii i metod rehabilitacyjnych oraz w wydarzeniach towarzyszących, takich jak koncerty, turnieje sportowe, konkursy, a także projekcje filmowe. Podczas konkursu „Kuźnia talentów” promowaliśmy talenty muzyczne młodych artystów z niepełnosprawnością wzroku.
W 2022 r. Fundacja Szansa dla Niewidomych obchodziła 30-lecie istnienia. Była to doskonała okazja do przybliżenia szerokiej opinii publicznej, szczególnie osobom spoza środowiska niewidomych i słabowidzących, co potrafią przedstawiciele naszego środowiska i jacy naprawdę są - nowocześni, śmiali, utalentowani i aktywni. Osoby sprawne, które im towarzyszyły, pokazały co to znaczy być razem, rozumieć i współdziałać!
----
Jak przygotować się do występu na scenie?
Przygotowanie wokalne
„Śpiewać każdy może, trochę lepiej lub trochę gorzej…” – śpiewał przed laty na Festiwalu w Opolu Jerzy Stuhr. Każdy z nas czasem nuci coś pod nosem, śpiewa pod prysznicem, albo intonuje ulubiony utwór razem z wykonawcą, słysząc go w radiu. Jednak żeby stanąć po drugiej stronie, być tym wykonawcą, którego piosenki śpiewają setki fanów, nie wystarczy powiedzieć sobie, że śpiewać każdy może. Trzeba w sobie znaleźć wystarczająco dużo siły, by zapracować na sukces. Dotyczy to zresztą nie tylko śpiewu, ale dążenia do sukcesu w każdej sferze naszego życia.
Jeśli podchodzimy do tematu na poważnie, to musimy być gotowi na ciężką pracę i zaangażowanie. Niewielkie szanse na sukces mają osoby, które w dążeniu do sukcesu poprzestają na marzeniach i liczą na osiągnięcia bez podejmowania żadnego wysiłku, żeby ukształtować swój głos i szlifować talent. Nie wystarczy chcieć wcielić się w rolę gwiazdy i liczyć na sławę i uznanie. Największe osobistości muzyki, żeby stanąć na scenie i delektować się podziwem publiczności, musiały przepracować wiele godzin na ćwiczeniach wokalnych i scenicznych. A jeśli nawet ktoś dysponuje wrodzonym talentem i uda mu się wybić jakimś utworem, to nie pracując dalej nad swoją twórczością i uznaniem fanów, najczęściej będzie krótko świecącą i szybko spadającą gwiazdką.
Natura obdarzyła każdego z nas głosem. Służy nam do porozumiewania się, przekazywania słów, informacji, wyrażania emocji i odczuć. Głos mówi o nas czasem więcej niż sami chcemy ujawnić, np. drżenie głosu w dużym stresie lub strachu. O głos, tak samo jak o inne części ciała, powinniśmy dbać i go pielęgnować, jeśli chcemy by służył nam jak najdłużej i brzmiał jak najlepiej. Aby śpiewać profesjonalnie, trzeba być gotowym do ciężkiej pracy i wielu wyrzeczeń. Tak jak sportowiec regularnie ćwiczy i podejmuje wysiłek na treningach, tak i wokalista powinien trenować i pielęgnować swoje główne narzędzie pracy.
Nie każda barwa głosu brzmi dobrze w śpiewie, ale można go udoskonalać i trenować, by posługiwać się nim coraz lepiej. Nie zawsze treningi głosu wystarczą, aby nadrobić brak talentu, jednak poprzez zaangażowanie i poświęcenie czasu na regularne ćwiczenia można rozwijać się i czynić faktyczne postępy. Warunkiem powodzenia w nauce śpiewu są sumienność i pracowitość.
Na początek nauki śpiewu powinniśmy poznać opinię eksperta. Konsultacje u nauczyciela śpiewu pozwolą nam określić nasze największe atuty i zdiagnozować braki. Profesjonalista doradzi nam obiektywnie, w przeciwieństwie do rodziny czy znajomych, którzy będą albo nas nadmiernie chwalić, nie chcąc nas urazić, albo będą krytykować i zniechęcać. Słuchając takich opinii możemy tkwić w przekonaniu o swojej beznadziejności lub, co gorsze, o swojej doskonałości. Lekcje śpiewu mają na celu doprowadzenie do poprawy wokalu, ale aby były w pełni skuteczne, potrzebna jest identyfikacja obszarów wymagających szczególnie intensywnej pracy.
Kiedy wiemy już, jakie są nasze walory i słabości, dobrze jest wyznaczyć sobie cel, do jakiego dążymy w nauce śpiewu. Może być to pojedynczy występ przy okazji jakiegoś szczególnego wydarzenia, choć najczęściej podejmując się profesjonalnej nauki śpiewu, chcemy to przekuć na sukces na większą skalę. Nasz cel powinien być realny i w pewnym stopniu określony w czasie, tak abyśmy dążyli do jego osiągnięcia świadomie. Mamy wówczas punkt odniesienia w postaci naszych początkowych umiejętności, a obserwacja postępów daje nam wiele satysfakcji i motywacji.
Naukę śpiewu możemy odbywać w ramach zajęć indywidualnych albo też w ramach szkoły wokalnej. Wiele takich placówek, państwowych i prywatnych, prowadzi zajęcia dla różnych grup wiekowych i o różnych porach. Wiele szkół organizuje otwarte koncerty, na których uczniowie mogą zmierzyć się z wybranym repertuarem przed szeroką publicznością. To z pewnością jeden z największych atutów edukacji w szkole śpiewu.
Składniki naszej muzykalności
Większość z nas ma możliwości rozwoju umiejętności wokalnych. Do czynników decydujących należą głos i słuch, ale też pewność, że chcemy to robić oraz determinacja do zwalczenia blokad, takich jak trema, brak pewności siebie czy też przeświadczenie o własnej nieomylności i talencie niewymagającym korekty i poprawy. Zatem pierwszym składnikiem do receptury na sukces muzyczny jest chęć doskonalenia się i korygowania swoich niedoskonałości. Trzeba niejako zamknąć oczy, dać się poprowadzić za rękę, by w końcu spojrzeć na siebie z zupełnie innej perspektywy.
Drugim składnikiem jest słuch muzyczny. Istnieje kilka ćwiczeń, które pozwalają samodzielnie zweryfikować, czy słoń nie nadepnął nam na ucho. Jednym z nich jest odsłuchiwanie dwóch sekwencji utworów i stwierdzanie, czy utwory są takie same, czy się różnią. Oprócz zajęć z profesjonalnym nauczycielem muzyki, słuch można też ćwiczyć poprzez regularne słuchanie muzyki różnych gatunków.
Trzecią i ostatnią umiejętnością, którą każdy wokalista musi posiadać, jest oczywiście zdolność do czystego wydobywania głosu. Ćwiczenie takie można samodzielnie wykonywać, powtarzając dźwięki. Nie zawsze uda się trafić w dźwięk za pierwszym razem, ale jeżeli dysponujemy co najmniej przeciętnym słuchem muzycznym, powinniśmy być w stanie stwierdzić, że dany dźwięk był za wysoki lub za niski. Na początek to wystarczy, aby zacząć śpiewać i czerpać radość z czynionych postępów.
Pokonanie stresu
Każdy artysta, nawet najbardziej doświadczony, może czuć tremę i stres przed występem. Jeśli marzysz o śpiewaniu, ale brak Ci pewności siebie, nie powinieneś rezygnować ze swoich marzeń! Możesz zastosować różne techniki i ćwiczenia, żeby zniwelować napięcie przed wyjściem na scenę.
Stres sceniczny może objawiać się na różne sposoby. Mogą to być obawy o problem z zapanowaniem nad głosem, o jego drżenie podczas próby śpiewu, zaschnięte gardło, spocone dłonie, nogi jak z waty… Trema objawia się nie tylko w głosie, ale też w zapanowaniu nad ciałem, koordynacją ruchów, mimiką i wyrazem twarzy. W końcu sposób naszej ogólnej prezentacji również wpływa na nasz odbiór przez publiczność!
Stres przed występami publicznymi może być tak silny, że zniechęca nas do podejmowania jakichkolwiek prób występów scenicznych. Nie sprzyja temu pielęgnowanie przekonania, że z pewnością jest się dużo gorszym wokalistą od innych i nie warto brać udziału w próbach, przesłuchaniach ani programach typu talent show, bo na pewno zostanie się źle ocenionym.
Jak radzić sobie z tremą? Przede wszystkim dobrze jest zrozumieć i przyjąć, że jest to zupełnie normalne zjawisko, które dotyka nawet bardzo doświadczonych weteranów sceny. Jeżeli zdarzało nam się występować na scenie jako dziecko i wówczas te objawy nie występowały, to wynikało wyłącznie z faktu, że niektóre dzieci nie uświadamiają sobie powagi sytuacji i nie przejmują się liczbą osób, która je słucha.
Problem stresu na scenie najczęściej rozwiązuje czas. Obycie sceniczne i radzenie sobie z tremą to z reguły kwestia doświadczenia. Każdy występ może być kolejnym krokiem w poznawaniu sceny i oswajaniu się z nią, do momentu, aż przestanie nas przerażać. Oswojenie ze sceną to też pewność siebie w stosunku do publiczności, przed którą występujemy. Dobrze jest zdobyć jej przychylność, zjednać sobie widzów, na przykład zachęcając ich do uczestniczenia we wspólnym śpiewaniu, do wyklaskiwania rytmu, albo po prostu miłym powitaniem. Pierwsze oklaski, jeszcze przed rozpoczęciem występu na dobre, powinny ukoić tremę i przywrócić pewność siebie.
Trema może się też objawiać problemami z przypomnieniem sobie tekstu, albo myleniem wersów piosenki. Jeśli nie jesteśmy do końca pewni co do swoich umiejętności, albo nie czujemy się dobrze przygotowani do występu, będzie to pogłębiać nasze obawy przed wyjściem przed publikę i jej niekorzystną reakcją. Na taką sytuację najprostszym rozwiązaniem jest po prostu gruntowne przygotowanie się do występu – wielokrotne ćwiczenia i powtórki, przeanalizowanie fragmentów utworu, które są najtrudniejsze i najbardziej wrażliwe na naszą pomyłkę. Jeśli podczas występu wydarzy się błąd, a może się to zdarzyć też bardzo doświadczonemu artyście, to nasze wcześniejsze perfekcyjne przygotowanie powinno dodać nam otuchy i przekonania, że daliśmy z siebie wszystko, co tylko mogliśmy.
Nasz stres potęgują myśli – jak widzą nas widzowie, co o nas sądzą i mówią? Jeśli występujemy publicznie i jest to przedmiotem komentarzy, np. w Internecie, na forach i portalach społecznościowych, to musimy być przygotowani na uwagi zarówno pozytywne, jak i negatywne. Niestety często komentarze negatywne nie odzwierciedlają rzeczywistości, nie są szczere, lecz wynikają ze złośliwości, zazdrości i braku szacunku. Warto korzystać z uwag i komentarzy, które stanowią konstruktywną krytykę. Aby to osiągnąć, powinniśmy kształtować umiejętność odsiewania negatywnych słów zazdrośników od wskazywania elementów naszego występu, które należy doskonalić. Tak samo możemy korzystać z reakcji publiczności, bo brak wielkich owacji nie musi oznaczać złego występu. A jeśli nawet jeden nasz występ nie był perfekcyjny, to nie oznacza końca kariery. Każde potknięcie powinniśmy traktować jako szansę na naukę i doskonalenie umiejętności.
Dobremu przygotowaniu przed występem powinno towarzyszyć maksymalne skupienie w momencie wyjścia na scenę. Myślenie o towarzyszącym nam stresie raczej nie spowoduje jego zmniejszenia, tak samo jak wpatrywanie się w twarze publiczności. Lepiej skoncentrować się na treści, którą mamy do przekazania w naszym utworze, na sensie słów, które śpiewamy, na ich zrozumieniu i interpretacji. To ułatwi nam zapamiętanie tekstu i przekazanie go tak, żeby nasi odbiorcy też poczuli to, co chcemy im powiedzieć piosenką.
Nieocenioną metodą na zdenerwowanie przed wyjściem na scenę jest pozytywne myślenie. Spojrzenie w lustro i szeroki uśmiech do samego siebie, a jeszcze lepiej głośny śmiech, pomoże rozładować napięcie za kulisami. Ubrani w sceniczny strój wyglądamy inaczej niż na co dzień, a wyjątkowy wizerunek też powinien poprawić nam pewność siebie. Uspokojeni i rozluźnieni, przed wyjściem na scenę możemy skupić się już tylko na występie i utworze, który mamy do wykonania. Kilka głębokich oddechów pomoże uspokoić myśli i pewnym krokiem wyjść przed publiczność.
Powodzenia! [1]
---
Rehabilitacja i edukacja osób z niepełnosprawnością wzroku
Świat niewidomych i niedowidzących, a więc świat dotyku i dźwięku. Co by nie rzec, w wielu aspektach to zupełnie inny świat od tego, w którym żyją ludzie widzący. Jak się okazuje, wystarczy wyłączyć światło, a wszystko zmienia się nie do poznania. Proszę sprawdzić - nic trudnego zgasić światło wieczorem, po zachodzie słońca. Kto potrafi trafić do biurka, szafki, własnego łóżka? Kto odnajdzie po ciemku sweter albo piżamę? Specjalnie wymieniamy te proste rzeczy, by tym mocniej uzmysłowić codzienne kłopoty ludzi źle widzących. Co dopiero trudności z odczytaniem artykułu z gazety, treści ogłoszenia, albo z wyjściem z domu na ogłuszającą ulicznym hałasem ulicę!
Rozliczne kłopoty dnia codziennego owocują trudnościami w szkole, pracy i w różnych aktywnościach publicznych, na przykład gdy niewidomy chce wykonywać zawód piosenkarza lub instrumentalisty i występować na scenach całego kraju lub nawet całego świata. Sondażowe badanie dotyczące sytuacji niepełnosprawnych wzroku na rynku pracy pokazały twardą prawdę. Rezultaty tego sprawdzianu są porażające. ##Okazuje się, że niewielu niewidomych znajduje dobrą pracę, a gdy jakiś etat mają, jest bardzo tani. Tym bardziej dotyczy to zawodów specjalnych, w których kandydaci mają jeszcze trudniejszą ścieżkę do pokonania. O czym to świadczy? Zapewne zarówno o złym traktowaniu niewidomych przez pracodawców, ale także o zbyt słabych ich umiejętnościach. To jednak często nie wynika z winy samych niewidomych pracobiorców. Zwraca to uwagę na przykład na poziom edukacji w szkołach, do których uczęszczali lub nadal uczęszczają. Są tam kolejne roczniki uczniów i jak słyszymy jest coraz trudniej. Czy coś się poprawi? Czy poza edukacją są jeszcze inne przyczyny powodujące dyskryminację i izolację tego środowiska w społeczeństwie?
Zacznijmy od początku. Małżeństwo spodziewa się dziecka. Nic nie zapowiada tragedii, którą przeżyją. Kobieta zachodzi w ciążę i wszystko przebiega dobrze. Po porodzie okazuje się, że dziecko nie widzi. Coś złego stało się z nerwem wzrokowym i o dobrym widzeniu można już tylko marzyć. Rodzice są załamani. Nie wiedzą gdzie się udać. Pomagają im okuliści, ale właśnie oni nic nie mogą zrobić. Potrzebne jest innego rodzaju wsparcie. Jest dostępne, ale czy wszędzie? Gdy się ma kontakt ze środowiskiem, a chociażby z ośrodkami specjalnymi dla niewidomych, opieka będzie możliwa. A co mają zrobić rodzice, którzy są daleko od takich centrów i nie wiedzą nawet o ich istnieniu?
Bywa też inaczej. Rodzina jest zdrowa i szczęśliwa, a nagle ulega wypadkowi komunikacyjnemu, w wyniku którego dziecko (na przykład 10-letnie) traci wzrok. Co wtedy? Również jego rodzice nie wiedzą o specjalnych ośrodkach. Gdy już się dowiedzą, nie chcą oddać dziecka do specjalnej szkoły. Mieszkają przecież w małym miasteczku, daleko od najbliższego ośrodka. Jak mogą zdecydować się na utratę codziennego kontaktu z dzieckiem? Jego pobyt w ośrodku oznacza rzadkie spotkania. Decydują się więc na kontynuowanie edukacji w tej samej szkole co przed wypadkiem. Czy jego nauczyciele są dobrze przygotowani do realizowania procesu kształcenia niewidomego ucznia? Podobnie wygląda edukacja ucznia słabowidzącego. Czy to w przypadku małych dzieci, czy uczniów, tylko w niewielu miastach można liczyć na konkretną pomoc. Gdzie indziej jest ona niemal niedostępna. Tam, gdzie jest, nie jest wystarczająca. Często jest jak przed 30 laty. Czy można zatem liczyć na to, że dzieci z wadą wzroku będą się rozwijały jak ich pełnosprawni rówieśnicy?
W szkołach masowych brakuje wykfalifikowanych nauczycieli. Uczniowie niepełnosprawni są dla nich trudniejsi niż inni. Zamiast wziąć się do pracy, zgłosić na specjalne szkolenia i dokształcić, często wolą odpuścić. Takim uczniom więcej się wybacza. Nie zmusza do wysiłku i stawia zawyżone oceny.
Kończy się szkoła podstawowa, a uczeń niepełnosprawny może pochwalić się niezłym świadectwem, ale także mniejszą niż inni wiedzą. W gimnazjum sytuacja się powtarza. Kończy się i ten etap edukacji, po raz kolejny świadectwo jest niezłe, a umiejętności odległe od wymaganych na rynku pracy. Czy w liceach coś się zmienia?
Opisanej tu sytuacji towarzyszy postępowanie, które wywołuje zdziwienie i protest. Do szkół trafiają większe fundusze gdy uczęszczają do nich niepełnosprawni uczniowie. Niestety, normą jest, że nie trafiają one „w ich ręce”. Szkoły wykorzystują je na cele ogólne. Nie spotkaliśmy przykładu, by miesiąc w miesiąc szkoła finansowała konkretne potrzeby niepełnosprawnych uczniów. Mogą to przecież być zakupy sprzętu rehabilitacyjnego, sfinansowanie dodatkowego nauczyciela, prowadzenie dodatkowych zajęć, na przykład muzycznych, ze śpiewu, gry na gitarze czy fortepianie itd. Zdarza się, że szkoła realizuje część tych potrzeb, ale niemal zawsze czegoś brakuje. W przypadku uczniów niewidomych lub bardzo źle widzących najważniejsze są przyrządy niwelujące skutki inwalidztwa. Dyrekcje szkół nie rozumieją tych potrzeb, nowoczesnych metod i technologii, a jakież są one sprytne! Gdy ktoś nie widzi, musi przecież słuchać lub dotykać. Gdy ktoś widzi za mało, musi oglądać powiększone obrazy. Nie ma w tym nic niezrozumiałego, a jednak w szkołach brakuje tej wiedzy.
W szkołach specjalnych, które należy nazywać specjalistycznymi, jest lepiej, ale tylko w pewnym zakresie. Pracujący tam nauczyciele są dobrze przygotowani gdy chodzi o pedagogikę specjalną, ale również oni często nie lubią wymagać od uczniów większego wysiłku. Usprawiedliwiają to tym, że współczesna młodzież jest słabsza od poprzednich pokoleń. Wszyscy widzimy, że rzeczywiście młodzież woli się nie wysilać. W klasach są jednak zdolni uczniowie, którzy mają, albo raczej mieliby realne szanse osiągnąć sukcesy na rynku pracy. Bez dobrego wykształcenia to się nie uda.
Dzisiaj łatwo dostać się na studia. Gdy uczelnie publiczne okażą się za trudne, słabo lub średnio przygotowanego maturzystę przyjmie jakaś uczelnia prywatna. Gdy studentem okaże się niewidomy lub słabowidzący, profesorowie zachowują się mniej więcej tak, jak nauczyciele w szkołach masowych. Sytuacja się powtarza – niewidomy absolwent umie zbyt mało, by wygrać konkurencję o miejsce na rynku pracy.
Skąd bierze się ten problem? Łatwo sobie wyobrazić, że nauczyciele i profesorowie dbają o interes młodych ludzi i poprzez stawianie przed nimi solidnych wymagań wpływają na ich poziom. Skąd ten lekceważący stosunek? Dlaczego kształcenie osób niepełnosprawnych wydaje się im takie trudne i nie warte zachodu? Należy skierować uwagę na traktowanie tych kwestii przez całe społeczeństwo. Jak to jest na co dzień? Jakie zachowania obserwujemy na mieście, w urzędach, sklepach, na przystankach i w środkach komunikacji miejskiej? Otóż wszędzie jest lepiej niż kiedyś, ale nadal nie jest dobrze. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu niepełnosprawnych nie było widać. Teraz są obecni w przestrzeni publicznej, ale to nie wystarczy. Inni nadal nie znają problemów osób niepełnosprawnych i ich nie rozumieją. Brakuje ich w mediach. W jaki sposób osoba pełnosprawna może się dowiedzieć jak postępować z niewidomym? Pierwszą reakcją osób niezorientowanych jest omijanie albo litowanie się nad ich losem. Brakuje konkretnej pomocy. Jak pomagać, gdy się nie wie jak to robić? Brak wiedzy jest widoczny wszędzie. Właśnie to powoduje trudności w szkołach, na uczelniach, w zakładach pracy i innych miejscach. Niby nie ma dyskryminacji, ale nie można powiedzieć, że nasze społeczeństwo jest otwarte, wyrozumiałe, kompetentne i pomocne.
Włączamy telewizję. Przełączamy kanały i nie spotykamy osób niepełnosprawnych. Sprawdzamy programy publicystyczne, filmy, seriale, kabarety i nic! A ich obecność w polityce, w samorządach, władzach centralnych itd. – zero, albo niemal zero. To może w urzędach? Nic z tego. A biblioteki, muzea, teatry? Gdzie tam! Sprawdzamy miejsca, w których niewidomi naprawdę daliby radę (tym bardziej niedowidzący), na przykład Powiatowe Centra Pomocy Rodzinie, Miejskie Ośrodki Pomocy Rodzinie czy Pomocy Społecznej - i znowu nic! A sceny i areny?
Niewidomi, nawet najzdolniejsi, nie mają wyboru. Wielu jest ofiarą słabej edukacji oraz społecznej izolacji. Gdyby zorganizować system dokształcania, gdyby niepełnosprawni wzrokowo mogli dysponować profesjonalnymi rozwiązaniami niwelującymi skutki wad wzroku, okazałoby się, ile są warci. Są na to rozliczne przykłady.
Czy znają Państwo Tomka? Po studiach dąży do obrony doktoratu. Jest zdolnym menadżerem i działaczem społecznym. A Wojtka? Jest świetnym tłumaczem i także menadżerem. Michał, Henryk i Igor są wybitnymi informatykami, Monika dyrektorem dużej biblioteki, Janusz genialnym muzykiem jazzowym, Andrzej świetnym masażystą i kręgarzem, a Włodek naukowcem o wielkich umiejętnościach. Jola jest świetną śpiewaczką występującą w całym kraju oraz za granicą. Wszyscy są niewidomi, albo niemal niewidomi. Współpracują z osobami widzącymi i w niczym im nie ustępują. Przeciwnie, w wielu kwestiach są lepsi. Do tego grona należy dołączyć kolejnych bohaterów tego środowiska. Profesor Witold Kondracki był świetnym matematyko-fizykiem i podróżnikiem. Profesor Andrzej Dłużniewski był rzeźbiarzem i wykładowcą na warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych, a Mieczysław Kosz wspaniałym pianistą jazzowym. Oni również byli niewidomi. Do tej grupy należy dołączyć wielu profesjonalnych słabowidzących. Tak więc warto rehabilitować osoby z niepełnosprawnościami od najmłodszych lat, następnie gonić do nauki i pracy. Trzeba od nich wymagać i kształcić ile się da. Trzeba jeszcze dobrze oprzyrządować, otoczyć opieką i profesjonalnym doradztwem zarówno ich samych, jak i ich bliskich. Wtedy można ich promować i dawać szanse na rynku pracy [2].
---
Niezwykły alfabet, który nie polega na obrazkach
Od czasów starożytnych ludzie przekazywali sobie informacje przy pomocy obrazków. Były rysowane czy malowane w różny sposób, prymitywne, nieco później proste, wreszcie profesjonalne. Jeszcze wcześniej nasi przodkowie nie odczuwali potrzeby tego rodzaju ekspresji, a następnie, gdy już zapragnęli, nie wiedzieli, jak to robić. Gdy ten okres minął i wymyślili metody, które to umożliwiały, polegali wyłącznie na dobrodziejstwach zmysłu wzroku. Nie wiemy, kto był „wynalazcą” rysowania i malowania na ścianach. Nie wiemy też, kto zaczął rysowanie w celu relacjonowania swoich przeżyć i doświadczeń. Ta pierwotna twórczość miała charakter użytkowy, służyła przekazywaniu informacji i spełniała kryteria sztuki. Naukowcy odkrywają coraz więcej takich dzieł, dzięki czemu dowiadujemy się o dawno zapomnianych cywilizacjach. Potwierdza to ich wielką wartość informacyjną.
A więc obrazki, malowidła i najważniejszy dla ludzi zmysł – wzrok! Trudno się dziwić. Tysiące lat temu ludzie nie dysponowali tak czułym zmysłem dotyku, by zastosować go do odczytywania informacji. Można przypuszczać, że ich opuszki palców do tego celu się nie nadawały. Z kolei słuch zawsze był wystarczająco rozwinięty, ale dźwięk miał w tamtych czasach charakter ulotny – pojawiał się i znikał. Mógł służyć wyłącznie do komunikacji bieżącej – „on-line”. Nie można było go przecież zapisywać. Trzeba było czekać do XIX wieku, by dźwięk stał się nośnikiem informacji. Gdy od tamtego czasu dysponujemy urządzeniami nagrywającymi i odtwarzającymi dźwięk, możemy w kwestii przekazywania informacji korzystać ze zmysłu słuchu. Czynimy to na dowolną odległość oraz „off-line” na tak długo, na ile pozwoli zastosowany nośnik informacji.
Tak więc jedynie wzrok przez tysiące lat wyznaczał techniki porozumiewania się między ludźmi na odległość. Jego przytłaczająca przewaga nad innymi zmysłami wpłynęła na sposoby zapisu. Powstawały rozmaite metody zapisywania oraz alfabety, które różniły się między sobą - nieco, albo zasadniczo. Za każdym razem, bez względu na to, jaka społeczność go tworzyła oraz w jakim czasie miało to miejsce, metody i wytwarzane dzięki nim znaki były graficzne. W ten sposób przekonujemy się, jak małe znaczenie praktyczne w rozwoju cywilizacji miały słuch, dotyk, węch i smak. Tym trudniejsza była sytuacja niewidomych. Z tego co wiemy, zawsze stanowili mniej więcej ten sam odsetek ludności i zazwyczaj żyli na marginesie społeczeństw. Nikt nie zajmował się tym, by informacje docierały również do nich. Byli wykluczeni i poza chlubnymi wyjątkami nie mogli pełnić ważnych ról, co było i nadal jest związane z dostępem do informacji.
A jednak, mimo tych utrudnień, niektórzy z nich potrafili sobie radzić. Zdarzali się niewidomi szamani, wieszcze i prorocy, a nawet wodzowie plemion. Zdobywali wiedzę na różne sposoby. Wykorzystując swoje talenty, nie polegające na widzeniu, potrafili pełnić odpowiedzialne funkcje.
Wykluczenie niewidomych z życia społeczeństw na przestrzeni wieków miało różną „głębokość”. W dawnych czasach obrazków i malowideł dostępnych dla osób widzących, a niedostępnych dla niewidomych było tak niewiele, że życie tych drugich nie różniło się zbytnio od innych. Przecież mało kto potrafił pisać i czytać. Wykluczenie pogłębiło się wraz z rozwijającą się techniką i związaną z nią możliwością publikowania dokumentów i książek, tym bardziej w związku z wynalazkiem Gutenberga. Gdy doszło do masowego drukowania książek, niewidomi zostali zepchnięci na całkowity margines życia społecznego. Publikacje, w których zwykłe, graficzne litery i znaki były uwypuklone, były rzadkością. Dawały szansę na nauczenie się pisma, ale ich wytworzenie było zbyt drogie i za mało przydatne dla osób widzących. Do dzisiaj uwypuklone napisy można spotkać na starych nagrobkach i w nielicznych dziełach pisarskich, na przykład na ich okładkach. Zapewne nie mogły mieć istotnego znaczenia w emancypacji środowiska niepełnosprawnych wzroku. Uwypuklanie znaków nie było przecież wymyślone dla niewidomych. Stanowiło uatrakcyjnienie zapisu graficznego i nic więcej. Zanim pomyślano o niewidomych, zadbano o armię i jej skuteczność. Oto jeszcze w wieku XVIII dowództwo francuskiej armii wpadło na pomysł zapisywania rozkazów kierowanych do żołnierzy w taki sposób, by można je było odczytać bez światła. Rozkazy muszą dotrzeć do adresatów nawet wtedy, gdy panuje ciemność. Sukces militarny nie może zależeć od pory dnia czy kaprysów pogody. Właśnie w tym celu wymyślono alfabet polegający na uwypuklaniu punktów.
O wspomnianej metodzie zapisu dowiedział się niewidomy nastolatek Ludwik Braille. Uległ wypadkowi w pracowni ojca. Zranił oko dłutem służącym do wytwarzania przedmiotów ze skóry i stracił najpierw jedno, a potem drugie oko. Na szczęście dla nas, był zdolnym i ambitnym chłopcem, który nie chciał żyć na marginesie. Gdy usłyszał o alfabecie Barbiera wykorzystywanym w wojsku, a potem dowiedział się o innych tego typu rozwiązaniach, wynalazł swój alfabet, który nie ma nic wspólnego z obrazkami.
Wszelkie uwypuklone znaki muszą być duże, by mogły być rozpoznawalne przez dotyk. Gdy chcemy, by były mniejsze, należy je uprościć. Właśnie w tym celu zaprzestano uwypuklać całe znaki, a zaczęto uwypuklać ich kluczowe punkty - końce kresek składających się na poszczególne litery i ich skrzyżowania. Do celu uwypuklania już od dawna używano papieru. Wiedziano, że ma on bardzo ważną dla niewidomych własność. Nakłuty tworzy wypukły punkcik, który może być „widoczny” przez dłuższy czas. Ludwik Braille nie wynalazł więc sposobu uwypuklania papieru lub zastosowania wypukłych punktów dla oznaczenia liter. Wymyślił natomiast najprostszy znany nam kod stanowiący alfabet. Dotyk nie daje możliwości porównywalnych ze wzrokiem. Dzięki oczom odbieramy miliony świetlnych bodźców naraz. Dzięki dotykowi możemy wymacać wypukłe punkty jako odrębne, gdy jest ich zaledwie kilka na długości jednego centymetra. Alfabet dotykowy nie może zatem być skomplikowany.
Literka „a” w alfabecie Braille’a to najprostszy pojedynczy wypukły punkt. Literka „b” to dwa punkty ustawione w pionie, a „c” – dwa punkty ustawione w poziomie. Czy można wymyślić coś prostszego? Wszystkie znaki są kombinacjami w ramach sześciopunktu, w którym mamy dwie pionowe kolumienki po trzy punkty. Daje to możliwość ułożenia 64 odrębnych kombinacji. To wystarczy, gdy alfabety większości narodów mają około 30 liter. Do tego dochodzi interpunkcja i prefiksy, czyli specjalne znaki określające charakter znaków następujących po nich. Mamy prefiks oznaczający małe litery oraz inny dla dużych liter. Mamy także oznaczenie cyfr. I tak pojedynczy punkt oznaczający małe „a”, gdy stoi przed nim prefiks przeznaczony dla dużych liter, staje się literą „A”. Gdy stoi przed nim tzw. znak cyfr, inaczej znak liczbowy, „a” staje się jedynką. Literka „b” jest wtedy dwójką, „c” trójką itd.
Prostota alfabetu Braille’a nie polega wyłącznie na tym pojedynczym punkciku. Proste jest także „b”, „c” i następne litery. Pierwsze 10 liter alfabetu łacińskiego są zaprojektowane w ramach górnego czteropunktu spośród sześciu punktów. Kolejne 10 liter powstaje poprzez dodanie lewego dolnego punktu o numerze 3 i tak z „a” powstaje jedenasta litera alfabetu, czyli „k”. Z „b” powstaje litera „l” itd. Następne litery powstają poprzez dodanie szóstego punktu do poprzednich i różnią się od pierwszych liter trzecim i szóstym punktem, czyli dwoma dolnymi punktami w ramach sześciopunktu. Nie ma co mówić, to naprawdę najprostszy system zapisu. Można się go nauczyć w ciągu kilku minut. Dlaczego jest jednak uznawany za trudny? Bo nie chodzi jedynie o pamięciowe nauczenie się tych znaków, lecz o takie wykształcenie dotyku opuszków palców, by potrafił wyczuwać niewielkie różnice między poszczególnymi kształtami. Po miesiącu ćwiczeń palce zaczynają czuć te różnice, a po kilku miesiącach można czytać brajlowskie książki.
Co przeszkadza w takim czytaniu? Wystarczy grać na gitarze, by opuszki palców były mniej czułe. Ich skóra twardnieje, co utrudnia odczuwanie bodźców dotykowych. Jeszcze gorzej mają osoby, które pracują fizycznie i mają zniszczone ręce. Największe nieszczęście spotyka ludzi dorosłych ze zniszczonymi opuszkami, gdy tracą wzrok w wyniku jakichś wypadków lub chorób. Wtedy jest strasznie. O ile inni niewidomi zadowalają się zmysłem dotyku, czytają książki, rozkoszują się dotykaniem rozmaitych powierzchni i ich charakterem (szorstkością lub gładkością), niewidomi nowo ociemniali nie mogą zrekompensować utraty wzroku w taki sposób. Inni niewidomi biorą do rąk tzw. ubrajlowione karty i grają w tysiąca, kierki czy brydża, a nowo ociemniali rozkładają bezradnie ręce – nie czują oznaczeń na kartach! Nie wiedzą, czy mają w ręku asa, czy tylko króla. As ma oznaczenie „a” i jest jednym punkcikiem – tym pierwszym od góry, „k” to dwa punkty – ten pierwszy jak w „a” i dodatkowy trzeci – ten dolny. Gdy się ma sfatygowane ręce, takiej różnicy się nie odczuwa. Marzenia o brydżu można odłożyć ad acta.
W taki oto sposób niewidomi nie mają do czynienia z obrazkowymi literkami. Są one dla nas tak samo niedostępne jak cudowne obrazy Matejki czy Rembrandta. O Panoramie Racławickiej możemy jedynie posłuchać. Niektórzy z nas lubią chodzić do muzeów, ale nasze wizyty polegają na dowiadywaniu się, a nie oglądaniu. Nam pozostało „wymacywanie” punkcików, które układają się w poszczególne literki. Czy tego rodzaju uproszczenie nie wpływa na nas upośledzająco? Może wraz z nim jesteśmy jacyś prości? Na szczęście możliwości innych zmysłów stwarzały i nadal stwarzają nam szansę na intelektualny rozwój. W wielu dziedzinach niewidomi potrafią być lepsi od innych. Nie tyle lepiej słyszymy czy odczuwamy dotykiem, ile przez całe lata skupiamy na nich większą uwagę i sprawniej, efektywniej je wykorzystujemy. Pozostaje nostalgiczne marzenie, by móc obejrzeć obrazki oznaczające literki, kolorowe książki i plakaty, filmy, krajobrazy i – swoich bliskich, których znamy przecież w ograniczony sposób.
Na razie jest tak, że obrazy dla niewidomych są wizualnie niedostępne, ale od pewnego czasu można je jednak „oglądać” – dotykiem oczywiście. Są przyrządy elektroniczne i oprogramowanie, które umożliwiają zamianę obrazu graficznego na dotykowy. Powstała nowa dziedzina nazwana tyflografiką - to grafika dla niewidomych. Dookoła nas jest coraz więcej wypukłych map i planów. Można też w ten sposób oglądać tekst wydrukowany w tzw. czarnym druku. Specjalistyczne oprzyrządowanie rejestruje obraz tekstu i zamienia go na formę wypukłą. Jakiś czas temu niewidomym Japończykom zaprezentowano film, w taki specjalny, uwypuklony sposób. Nie wiemy, czy im się to spodobało, ale sam fakt realizowania takich badań musi cieszyć. Słyszeliśmy również o doświadczeniach mających na celu przedstawienie niewidomym obrazu za pomocą dźwięku. I te próby należy uznać za interesujące, chociaż – czy można kogoś zadowolić zamieniając tak urozmaicony świat obrazów na proste z konieczności schematy dotykowe lub dźwiękowe?
Póki co niewidomi mają do dyspozycji alfabet, który nie polega na obrazkach. Dzięki milionom wymacanych punktów, które mają ten sam stożkowaty kształt, a różnią się jedynie pozycją w ramach sześciopunktu i układami, w których biorą udział, niewidomi od dwustu lat poznają książki, literaturę i podręczniki, również do matematyki i muzyki. W czasach, gdy coraz mniej ludzi czyta, te brajlowskie punkty są niedoceniane przez wielu niewidomych, ale te proste, nie mające koloru punkty są naprawdę na wagę złota!
Na koniec krótka informacja o brajlowskich nutach. Sam Braille był także muzykiem. Gdy wymyślił swój wypukły alfabet, przystąpił do projektowania kodu dla nut. Poradził sobie z tym i właśnie jego pomysł jest używany do tej pory. Zapis brajlowski nut jest bardzo skomplikowany, ale dlatego, że musi dać możliwość notowania wszystkiego, co jest niezbędne muzykom. Dzięki temu rozwiązaniu można zapisać partytury do złożonych utworów. W bibliotece brajlowskiej można znaleźć na przykład zapisy nutowe utworów Fryderyka Chopina sprzed około stu lat. Zastosowana w nich notacja nieco się różni od dzisiejszej, tym bardziej warto to obejrzeć [3].
[1] Materiał przygotowano w oparciu o informacje ze strony: http://www.nauka-spiewu.pl.
[2] Z materiałów Marka Kalbarczyka.
[3] Z materiałów Marka Kalbarczyka.
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego podchodzących z Funduszu Promocji Kultury - państwowego funduszu celowego.
„Łódzki kompas wsparcia społecznego i zawodowego”
Projekt „Łódzki kompas wsparcia społecznego i zawodowego” współfinansowany ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego w ramach Regionalnego Programu Województwa Łódzkiego na lata 2014-2020, w ramach Osi Priorytetowej IX Włączenie społeczne, Działanie IX.1 Aktywna integracja osób zagrożonych ubóstwem lub wykluczeniem społecznym, Poddziałanie IX.1.1 Aktywizacja społeczno-zawodowa osób zagrożonych ubóstwem lub wykluczeniem społecznym.
Cel główny projektu:
Celem głównym projektu jest wzrost aktywności społeczno-zawodowej 80 os. (48 Kobiet, 32 Mężczyzn), w tym 40 os. z orzeczeniem o niepełnosprawności ze względu na wzrok (kod 04-O) zagrożonych ubóstwem i wykluczeniem społecznym, zamieszkałych na terenie woj. Łódzkiego (powiaty: łódzki wschodni, kutnowski, łowicki, sieradzki, skierniewicki, tomaszowski, m. Łódź) poprzez udział w przewidzianych w ramach projektu instrumentach aktywnej integracji o charakterze społecznym i/lub zawodowym w okresie do 31.05.2022 r.
Celem szczegółowym projektu jest przywrócenie zdolności do zatrudnienia osób zagrożonych ubóstwem lub wykluczeniem społecznym.
Oferta projektu:
- Stworzenie ścieżki reintegracji – diagnoza indywidualnych potrzeb i potencjału uczestników.
- Coaching indywidualny oraz spotkania z tyflospecjalistą.
- Zajęcia tyfloinformatyczne dla osób z niepełnosprawnością wzroku.
- Warsztaty mobilności dla osób z niepełnosprawnością wzroku.
- Warsztaty autoprezentacji oraz dnia codziennego dla osób z niepełnosprawnością wzroku.
- Poradnictwo prawne.
- Poradnictwo zawodowe.
- Mentoring.
- Pośrednictwo pracy.
- Szkolenia zawodowe zgodne z IPD.
- Staże zawodowe zgodne z IPD.
Grupa docelowa:
Grupę docelową stanowić będzie 80 osób (48 kobiet, 32 mężczyzn) w wieku powyżej 18 r.ż. zamieszkujących na terenie województwa łódzkiego (powiaty: łódzki wschodni, kutnowski, łowicki, sieradzki, skierniewicki, tomaszowski, m. Łódz), które są zagrożone ubóstwem lub wykluczeniem społecznym (w tym osoby bezrobotne). 50% stanowić będą osoby z niepełnosprawnością wzroku oraz min. 50% grupy docelowej stanowić będą osoby bierne zawodowo.
Okres realizacji:
Projekt realizowany w okresie: 01.06.2020 r. – 31.05.2022 r.
Wartość dofinansowania z UE: 1 457 019,37
Lider: Fundacja Szansa dla Niewidomych
Partner: Miasto Łódź
Partner: Open Education Group Sp. z o.o.
Niezwykłości Katowic – Wycieczki integracyjne po stolicy Górnego Śląska
Katowicki oddział Fundacji Szansa dla Niewidomych realizuje projekt pt. "Niezwykłości Katowic. Wycieczki integracyjne po stolicy Górnego Śląska", finansowany ze środków Miasta Katowice. W jego ramach odbywają się integracyjne spacery edukacyjne w przestrzeni miejskiej Katowic, których celem jest pokazanie tego miasta jako interesującego pod względem historii, kultury i architektury, a zarazem przyjaznego osobom ze szczególnymi potrzebami.
Pragniemy przybliżyć uczestnikom zróżnicowaną architekturę miasta, ciekawy koloryt lokalny wybranych dzielnic oraz zapoznać z kluczowymi momentami dziejów odwiedzanych miejsc. Każdą z zaplanowanych wycieczek oprowadza licencjonowany przewodnik. Udział w nich jest bezpłatny.
Wycieczki mają walor nie tylko poznawczy. Poprzez zaznajomienie z konkretnymi przestrzeniami chcemy zachęcić uczestników do odkrywania niezwykłości Katowic na własną rękę i korzystania z bogatej oferty kulturalnej miasta. Chcemy ponadto uzmysłowić uczestnikom, że osoby niepełnosprawne wzrokowo mogą być pełnoprawnymi odbiorcami kultury, a miasto Katowice stwarza do tego dogodne możliwości.
Realizujemy wyprawy w następujące miejsca:
1. Nikiszowiec - niezwykła, zabytkowa dzielnica górnicza. Spacer obejmujący m. in. rynek (Plac Wyzwolenia), kościół św. Anny (z wspaniale brzmiącymi organami), zabytkowe kamienice i liczne zaułki oraz okolice kopalni. Pobyt w tym wyjątkowym miejscu to doskonała okazja do przybliżenia śląskich tradycji.
2. Szlak katowickiej moderny - spacer po centrum Katowic, zapoznający z perłami architektury modernistycznej, jakie powstały tu w okresie międzywojennym. To dzięki nim miasto nabrało niepowtarzalnego charakteru i zasłużyło na miano ,,polskiego Chicago". Znajdują się tu pierwsze w Polsce wieżowce i wspaniałe gmachy użyteczności publicznej, których dziejów na co dzień nie jesteśmy świadomi.
3. Strefa Kultury - to wyjątkowe miejsce, łączące dawne przestrzenie przemysłowe ze współczesną funkcją kulturalną, realizowaną na najwyższym poziomie. Znajduje się tu m.in. pomnik Powstań Śląskich, będący okazją do przypomnienia wydarzeń sprzed 100 lat, budynki Spodka i MCK, wreszcie gmach NOSPR i przestrzeń Muzeum Śląskiego. Przeobrażenie, jakie przeszło centrum Katowic jest pozytywnym przykładem nadawania miejscom nowych funkcji.
„Wiedzieć więcej – historia i kultura dostępne dla wszystkich”
Fundacja Szansa dla Niewidomych realizuje to wielowątkowe zadanie działając na rzecz jak najszerszego włączenia osób z niepełnosprawnością, zwłaszcza niewidomych i słabowidzących w sferę kultury społeczności lokalnych i całego kraju, a także promując wiedzę, historię i dziedzictwo naszego zróżnicowanego społeczeństwa. W ramach zadania organizowane są seminaria dla ok. 500 gości stacjonarnie i ponad 3150 beneficjentów online, uzupełnione wizytami w 16 elitarnych instytucjach kultury. Podczas spotkań dokonujemy merytorycznej oceny przystosowania placówek do zwiedzania przez osoby z niepełnosprawnością wzroku oraz opracowujemy strategie dostosowania oferty kulturalnej konkretnych instytucji. Produktem końcowym projektu będzie album „Polskie muzea i zabytki w wypukłych rycinach" oraz wykonanie i zaopatrzenie instytucji kultury w środki niezbędne do zapewnienia dostępności dla osób z niepełnosprawnością wzroku: albumów z wypukłymi rycinami i przewodników udostępnionych w wersji brajlowskiej.
Harmonogram spotkań, transmitowanych online:
Białystok | Galeria Arsenał w Bydgoszczy | 13.12.2022 |
Bydgoszcz | Muzeum Kanału Bydgoskiego | 16.11.2022 |
Gdańsk | Muzeum Miasta w Gdyni | 19.12.2022 |
Katowice | Muzeum Zamkowe w Pszczynie/Muzeum Chleba w Tarnowskich Górach | 13.12.2022 |
Kielce | Centrum Tradycji, Turystyki i Kultury Gór Świętokrzyskich w Bielinach | 02.12.2022 |
Kraków | Muzeum Nardowe w Krakowie | 09.12.2022 |
Lublin | Muzeum Narodowe w Lublinie | 16.12.2022 |
Łódź | Muzeum Miasta Łodzi Pałac Poznańskich | 25.11.2022 |
Olsztyn | Muzeum Budownictwa Ludowego w Olsztynku | 22.11.2022 |
Opole | Muzeum Wsi Opolskiej w Opolu | 23.06.2022 |
Poznań | Muzeum Powstania Poznańskiego - Czerwiec 1956 | 29.11.2022 |
Rzeszów | Muzeum Etnograficzne w Rzeszowie | 06.12.2022 |
Szczecin | Muzeum Historri Ziemi Kamieńskiej w Kamieniu Pomorskim. | 14.11.2022 |
Warszawa | Muzeum Sztuki Nowoczesnej | 22.11.2022 |
Wrocław | Muzeum Miejskie Wrocławia | 15.12.2022 |
Zielona Góra | Muzeum Etnograficzne w Zielonej Górze - Ochli | 18.11.2022 |
Skrót relacji dotychczasowych spotkań w tyflopunktach znajdziecie Państwo poniżej:
- Beneficjenci opolskiego tyflopunktu Fundacji Szansa dla Niewidomych w ramach realizacji niniejszego zadania spotkali się w Muzeum Wsi Opolskiej w Opolu. Pierwsza, rozbudowana część spotkania to wystąpienia, prezentacje oraz dyskusja na temat dostępności kultury w oparciu właśnie o opolski skansen. Następnie uczestnicy wydarzenia wyszli na teren omawianego obiektu i w plenerze zwiedzając kolejne obiekty i eksponaty opiniowali ich dostępność dla gości ze specjalnymi potrzebami. Skansen w Opolu od lat kładzie ogromny nacisk na kwestie szeroko rozumianej dostępności i w tym temacie wiele już tutaj zrealizowano projektów, szkoleń i konkretnych działań dostosowujących obiekt m. in. osób z niepełnosprawnościami. Nadal jednak można poprawić stopień dostępności ww. muzeum a spotkanie projektowe z pewnością bardzo pomoże i podsunie kolejne rozwiązania.
- Beneficjenci zachodniopomorskiego oddziału Fundacji Szansa dla Niewidomych w ramach zadania odwiedzili Muzeum Historii Ziemi Kamieńskiej w Kamieni Pomorskim. Spotkanie było podzielone na dwa panele tj. oprowadzenie po muzeum w towarzystwie przewodnika oraz rozmowa na teams
w siedzibie Fundacji i dyskusja na temat dostępności budynku i eksponatów muzealnych. (zrelacjonowana na kanale oficjalnym Fundacji). Podczas pierwszego z nich dzięki uprzejmości zarządcy muzeum mogliśmy wziąć udział w eksperymentach fizycznych i poczuć się jak przepływa prąd na własnej skórze. Drugą częścią była prelekcja i omówienie doświadczeń podczas zwiedzania. - Beneficjenci bydgoskiego tyflopunktu Fundacji Szansa dla Niewidomych mieli okazję zwiedzić Muzeum Kanału Bydgoskiego, a także wysłuchać prelekcji wygłoszonej przez Kustosza Tomasza Izajasza. Pan Tomasz w bardzo ciekawy i plastyczny sposób opowiadał o ewolucji kanału. Dzięki makietom 3D niewidomi i niedowidzący uczestnicy zwiedzania mogli zapoznać się z budową i kształtem prezentowanych form. Ponadto zaprezentowano wiele modeli jednostek pływających niegdyś po bydgoskich wodach. Eksponaty przedstawiały pracę oraz życie codzienne toczące się nad Brdą. Nie zabrakło historii z życia Fryderyka Wielkiego, który przyczynił się do budowy Kanału Bydgoskiego. Dodatkowo dzięki uprzejmości Muzeum, beneficjenci mieli okazję zobaczyć, a niektórzy nawet przymierzyć, stroje i broń szlachecką z XVII wieku.
- W Olsztynie spotkanie odbyło się w Muzeum Budownictwa Ludowego w Olsztynku i podzielone było na zwiedzanie i część prelekcyjną. Mieliśmy okazje zwiedzić wystawę czasową „Dotknij kultury ludowej”, która była w pełni dostępna dla uczestników spotkania. W części prelekcyjnej pracownicy muzeum opowiedzieli o projektach i dostosowaniach.
- W stolicy wystawa i seminarium odbyły się w Muzeum Sztuki Nowoczesnej– Muzeum nad Wisłą. Wystawa o tematyce miejskiej poruszała zagadnienia związane z urbanistyką, historią i przyszłością Warszawy.
- Tyflopunkt w Łodzi realizował seminarium pn. „Łódź. Historia zapisana w murach”, spotkanie prowadziły edukatorki z Muzeum Miasta Łodzi. Po spotkaniu zostaliśmy zaproszeni na oprowadzania po wystawie czasowej prezentowanej w ramach Fotofestiwalu 2022: „Jedyne. Nieopowiedziane historie polskich fotografek”. Wystawa jest przekrojowym spojrzeniem na polską fotografię od lat 70-tych do połowy lat 90-tych XX wieku. Znajdują się na niej zarówno zdjęcia wydarzeń politycznych i sportowych, portrety, jak i fotografie ukazujące życie codzienne. Zwiedzający mogli dodatkowo zobaczyć, dotknąć aparatów fotograficznych i dowiedzieć się o sposobie ich użytkowania. Zarówno sprzęty, publikacje, stykówki jak i inne pamiątki dostarczone zostały przez same bohaterki wystawy.
- W Poznaniu spotkanie odbyło się 29 listopada, a miejscem realizacji było Muzeum Powstania Poznańskiego – Czerwiec 1956. Główną osią historyczną były wydarzenia Poznańskiego Czerwca. Kinga Przyborowska, kierownik kustosz Muzeum Powstania Poznańskiego – Czerwiec 1956, odział WMN opowiedziała o upamiętnieniu Poznańskiego Czerwca 1956 roku oraz o Muzeum, do którego następnie udała się grupa. Seminarium kończyła dyskusja o dostępności instytucji kultury, którą moderowała Beata Jerzakowska. Uczestnicy podzielili się swoimi uwagami i sugestiami, poradzili w jaki sposób działać, by przestrzeń muzealną dostosowywać do ich potrzeb. Późniejszemu zwiedzaniu sprzyjały udogodnienia wdrożone dzięki ubiegłorocznemu dofinansowaniu z programu Kultura Dostępna, takie jak audiodeskrypcje, napisy w brajlu, tyflografiki, pola uwagi.
- Grudniowe spotkania rozpoczęliśmy transmisją seminarium z Kielc, gdzie dwadzieścia osób niewidomych i słabowidzących z Województwa Świętokrzyskiego wzięło udział w warsztatach z zakresu kultury ludowej, które zostały zorganizowane przez pracowników Centrum Tradycji, Turystyki i Kultury Gór Świętokrzyskich w Bielinach. Uczestnicy podczas warsztatów mieli okazję zapoznać się ze staropolskimi zwyczajami. Mogli dotknąć różnych przedmiotów, powąchać intensywnie pachnące zioła. Po warsztatach odbyło się zwiedzanie Osady Średniowiecznej w Hucie Szklanej, gdzie uczestnicy zwiedzili staropolskie chaty: garncarza, zielarki, kowala.
Zadanie nr 201323/21 dofinansowane jest ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Narodowego Centrum Kultury.
Razem w świecie dotyku i dźwięku
Audiobook „Ich trzecie oko”
Wydawnictwo Trzecie Oko ogłasza kolejną premierę. Udostępniamy Państwu drugie, uzupełnione i wzbogacone wydanie książki pt. „Ich trzecie oko” autorstwa Marka Kalbarczyka. To nie koniec nowości! W tym miesiącu ukazał się audiobook niniejszej publikacji, w którego nagraniu uczestniczył wyjątkowy lektor – wybitny aktor teatralny, kinowy i telewizyjny – Jerzy Zelnik.
Audiobook powstał w ramach projektu pn. „Razem w świecie dotyku i dźwięku” współfinansowanego ze środków Samorządu Województwa Wielkopolskiego. Celem projektu jest osiągnięcie wyraźnej poprawy w zakresie postrzegania w województwie wielkopolskim oraz w całym kraju, osób z dysfunkcją wzroku, doprowadzenia do sytuacji, w której zarówno jego władze, jak i cała społeczność zostaną w dużej mierze przekonani, że we współczesnym świecie, dzięki nowoczesnej technologii i metodom rehabilitacyjnym oraz inkluzyjnym, brak wzroku to jedynie utrudnienie, a nie dyskwalifikująca wada. Odpowiednio oprzyrządowani niewidomi i słabowidzący, otoczeni dostępnymi obiektami, dobrze doinformowani, stają się sprawni, komunikatywni, przygotowani do wszelkich kontaktów i aktywnego uczestnictwa w życiu kulturalnym. Aby to stało się przesądzonym faktem, należy wyjaśniać, co to jest życie bez obrazów, które muszą zastąpić inne bodźce, głównie słuch i dotyk. Celem jest więc zapoznanie wszystkich zainteresowanych, światem dotyku i dźwięku. W ramach dążenia do tego celu wydaliśmy audiobook książki pt. „Ich trzecie oko”. To opowieść o ludziach, którzy nie widzieli od urodzenia lub w wyniku tragicznych zdarzeń stopniowo lub nagle tracili wzrok. Autor opowiada o ich losach na tle wydarzeń historycznych drugiej połowy XX wieku. Bohaterowie książki osiągają sukcesy dzięki swoim zdolnościom, pracowitości, a także dzięki tytułowemu „trzeciemu oku”.
Link do audiobooka:
Z okazji premiery audiobooka 7 grudnia odbyło się spotkanie połączone z panelem dyskusyjnym w sali Rezerwatu Archeologicznego Genius Loci na Ostrowie Tumskim w Poznaniu. W wydarzeniu za pośrednictwem platformy MS Teams wzięli udział liczni internauci. Transmisja udostępniona została na profilu Facebook i kanale Youtube.
O Lektorze
Jerzy Zelnik, wybitny polski aktor teatralny, filmowy i telewizyjny, scenarzysta małych form teatralnych (monodramów, etiud) i reżyser teatralny. Debiutował na ekranie kinowym w komedii Leonarda Buczkowskiego Smarkula (1963). W pamięci widzów zapisał się przede wszystkim rolą Ramzesa XIII w ekranizacji powieści Bolesława Prusa pt. Faraon (1965) w reżyserii Jerzego Kawalerowicza. Wcielił się w postać Zygmunta Augusta w serialu Królowa Bona (1980), za którą zdobył nagrodę zespołową I stopnia Przewodniczącego Komitetu ds. Radia i Telewizji za osiągnięcia aktorskie, a w szczególności za przybliżenie postaci historycznych, i w dramacie historycznym Epitafium dla Barbary Radziwiłłówny (1982) z Anną Dymną. Zagrał w trzech filmach Andrzeja Wajdy: Przekładaniec (1968) na podstawie utworów Stanisława Lema jako doktor Burton, Piłat i inni (1971) na podstawie powieści Michaiła Bułhakowa w roli Judy z Kiriatu i adaptacji powieści Władysława Reymonta Ziemia obiecana (1974) jako Stein, pracownik kantoru w fabryce Grunspana. Zasłynął jako tytułowy szlachetny prawnik Franciszek Murek w serialu Doktor Murek (1979) na podstawie powieści Tadeusza Dołęgi-Mostowicza. Został odznaczony odznaką Zasłużony Działacz Kultury i Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.
O Autorze
Marek Kalbarczyk jest niewidomym matematyko-informatykiem, menadżerem, publicystą i autorem książek. Ukończył Matematykę, Informatykę i Mechanikę na Uniwersytecie Warszawskim. Jako programista pracował w Instytucie Meteorologii i Gospodarki Wodnej, współtworzył i prowadził publicystyczny program „Razem czy osobno” w Telewizji Polskiej. Był Prezesem Zarządu w tyfloinformatycznej firmie Altix, którą stworzył w roku 1989. Działał społecznie w Polskim Związku Niewidomych i Fundacji Szansa dla Niewidomych, której jest współzałożycielem, był społecznie Prezesem Zarządu a obecnie jest Przewodniczącym Rady Fundatorów w tej organizacji.
Jest autorem pierwszego na rynku syntezatora mowy mówiącego po polsku, wielu programów komputerowych przeznaczonych dla niewidomych, autorem koncepcji różnych rozwiązań niwelujących skutki niepełnosprawności wzroku jak mówiący, wypukły globus, komputerowe, mówiące, brajlowskie szachy, system nawigacji YourWay czy wielofunkcyjne, multimedialne terminale informacyjne, a także podręczników do matematyki oraz poradników rehabilitacyjnych. Korzystając z bogatego doświadczenia nabytego w jak widać tak różnych dziedzinach, zajął się pisaniem beletrystycznych książek. Ma na swoim koncie niemal 60 tytułów, wśród których najbardziej ceni: „Czy niewidomy może zostać prezydentem”, „Smak na koniuszkach palców”, „Perły Mazowsza dla Ciebie”, „Dotyk Solidarności”, „Dotykownik – atlas wypukłej grafiki”, „Epilogi przywracające nadzieję”, „Obrazy, które gdzieś hen uciekły” i „Ich trzecie oko”.
Został uhonorowany wieloma odznaczeniami i tytułami, m.in.: „Człowiek bez barier”, „Super lodołamacz”, „Dobroczyńca roku”, Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski. Potwierdzeniem wartości jego działalności jest medal „Pax Et Gaudium In Cruce” przyznany przez Towarzystwo Opieki nad Ociemniałymi w Laskach.
Autor o drugim wydaniu książki
Książka ożywa pod wpływem spojrzeń zaciekawionych oczu, dotyku trzymających ją dłoni albo echa będącego reakcją wsłuchujących się w jej treść uszu. Kiedy to zaistnieje, razem z nią i gronem zainteresowanych Czytelników raduje się autor. Wtedy i on ożywa, napełnia się energią i pragnie tworzyć kolejne dzieła. Tak i ja. Kiedy usłyszałem miłe opinie o pierwszym wydaniu „Ich trzeciego oka” i dowiedziałem się ilu Czytelników zainteresowało się opowieścią o bliskich mi ludziach, wziąłem do rąk tę książkę i jeszcze raz ją odczytałem. „Wziąłem do rąk” oczywiście jedynie w przenośni, kiedy w praktyce u mnie jako niewidomego wygląda to inaczej. Włączyłem komputer i syntezator mowy, uruchomiłem program edycyjny i słuchałem. Miałem tego nie robić, ale kiedy jedna z najbliższych mi osób, wielki autorytet, od której niemal wszystko co u mnie profesjonalne się zaczęło, powiedziała, że książka jest bardzo dobra, a miejscami świetna, kolejne osoby postanowiły przedrukować najważniejszy jej rozdział w czasopiśmie „Laski”, nie mówiąc o uznaniu i wsparciu najbliższych przyjaciół, postanowiłem sprawdzić co właściwie napisałem. Trudne to było spotkanie - przecież z moim własnym tekstem. Zapewne podobnie mają inni autorzy. Zaraz jak oni nabrałem obaw , że ten czy inny akapit powinien być napisany z większym rozmachem i wyobraźnią. Łącząc radość z pochwał, które do mnie docierały, z oczywistym (choć umiarkowanym) osobistym niezadowoleniem, wynikającym z odkrywanych autorskich niedoskonałości, postanowiłem jeszcze „troszkę” dla tej książki popracować. Kiedy Ania Koperska z Fundacji Szansa dla Niewidomych zdobyła środki na wydanie wersji audio, nie mogłem mieć wątpliwości i doszło do stworzenia drugiej, wzbogaconej wersji.
Dwa lata upłynęły od wydania książki. Dużo w tym czasie się wydarzyło – pandemia Covid19 i moje przejście tej choroby, lockdown i społeczne „wyciszenie”, dla ograniczenia zasięgu zarazy, zatem więcej czasu w domu z naszą prywatną codziennością, zmiana trybu życia i zrealizowanie celów, które wcześniej musiały czekać. Udało mi się wtedy napisać kolejną książkę „Obrazy, które gdzieś hen uciekły” i zainicjować tak dla nas ważne obchody 30-lecia mojej Fundacji. W ciągu dwóch lat przecież równie dobrze może nie zmienić się nic, albo zmienić się wszystko. W moim przypadku zmieniło się dużo. Pozyskałem nowych przyjaciół i współpracowników, rozwinęły się wcześniejsze przyjaźnie, a kiedy dodać do tego wydanie bardzo osobistych książek i uzmysłowienie sobie, że najwyższy czas żyć jak najmądrzej, a także uwzględnić treść licznych, twórczych rozmów, stało się jasne, co zrobić dla „Ich trzeciego oka”, by powstała jak najciekawsza opowieść.
Dopisałem więc kilka istotnych fragmentów, bez których książka wydała mi się niekompletna. Główny bohater i jego ukochana, także pozostali bohaterowie książki, zasłużyli na pełniejsze przedstawienie. Skoro ich metafizyczne życie krążyło wokół tekstu utworu Led Zeppelin „Schody do nieba”, a jeszcze bardziej mojego swobodnego tłumaczenia tego wiersza oraz w pewien abstrakcyjny sposób wokół związanego z nim krajobrazu przedstawionego na okładce, widzianego w dzieciństwie, a pozostającego wyobrażeniem wymarzonego szczęścia, nie pozostało nic innego, jak skierować się w stronę poezji i jak najdelikatniej oddać charakter przeżyć ludzi, dla których los raz nie był łaskaw, a kiedy indziej przeciwnie – niebywale wspaniały. I tak, jak się idzie przez życie - krok po kroku, schodek, schodek i schodek, aż wymarzony ideał i Niebo są blisko, tak rozdział po rozdziale i wiersz po wierszu przedstawiam bohaterów i wydarzenia toczące się obok aż stanie się jasne, co to jest stracić wzrok, przeżyć załamanie, a potem odzyskać równowagę i cieszyć się z tego, co się ma, a nie martwić tym, co się utraciło.
Serdecznie zapraszamy do zapoznania się z drugim wydaniem książki „Ich trzecie oko” w formie audio. Linki prowadzące do audiobooka odnajdą Państwo na stronie Wydawnictwa Trzecie Oko http://wydawnictwotrzecieoko.pl/
Projekt współfinansowany ze środków Samorządu Województwa Wielkopolskiego
„Obrazy widziane trzecim okiem”
Czy można widzieć nie widząc? Okazuje się, że w świecie dotyku i dźwięku, w którym żyją osoby niewidome, nie brak fascynujących obrazów. Przekonuje o tym Marek Kalbarczyk w nowej książce pt. „Obrazy widziane trzecim okiem”. Dzięki wrażeniom pozawzrokowym i bogatej wyobraźni Autor doświadcza otaczającego świata w całej jego różnorodności i złożoności. Opisuje obrazy, które malują się przed Jego tajemniczym „trzecim okiem”. Niewidomy Autor uczy nas widzących dostrzegać więcej, być bardziej uważnym, cieszyć się z możliwości, które przynosi każdy, nowy dzień. W świecie ludzi niewidomych mimo rozmaitych trudności, nie brakuje nadziei i radości, optymizmu, a nawet chęci pomagania innym.
Od niemal 30 lat Fundacja realizuje dwie równoległe i uzupełniające się misje: promocja nowoczesnej rehabilitacji osób z dysfunkcją wzroku, czyli procesu usprawniania z wykorzystaniem najnowszych, innowacyjnych rozwiązań niwelujących skutki niepełnosprawności i metod, które służą temu celowi oraz uświadamianie społeczeństwa, a więc osób pełnosprawnych o możliwościach, ale także trudnościach, z którymi mierzą się osoby z niepełnosprawnością wzroku. Sukces naszego środowiska w takim samym stopniu zależy bowiem od postępów rehabilitacyjnych ludzi niewidomych i słabowidzących, jak i empatii i wsparcia ofiarowanego przez innych. Autor jest czołowym twórcą piszącym o tej tematyce. Mówi o trudnych rzeczach w sposób dostępny, zrozumiały i empatyczny. Sam jest osobą niewidomą. Za swoją działalność otrzymał wiele wyróżnień i odznaczeń o wysokiej randze. W książce przedstawia świat, w którym żyją niewidomi i słabowidzący. Publikacja zawiera wyjaśnienia poszczególnych aspektów związanych z egzystencją tych osób - jak to jest nie widzieć lub widzieć niewiele, przed jakimi wyzwaniami stają osoby mające do czynienia z niewidomymi i słabowidzącymi, a więc współpracownicy, nauczyciele, urzędnicy i wielu innych.
Według Marka Kalbarczyka życie jest o wiele ciekawsze i piękniejsze, niż suma wszelkich utrudnień związanych z niepełnosprawnością. Właśnie taki przekaz odczytujemy w poszczególnych rozdziałach o różnorodnej tematyce. W książce nie brakuje opowieści o muzyce, krajobrazach, o zwiedzaniu i oglądaniu opuszkami palców, słuchem i całym sobą. W swojej książce Autor nie skupia się na niedostatkach spowodowanych brakiem wzroku, ale udowadnia, że osoby niewidome doskonale sobie radzą analizując docierające bodźce dźwiękowe czy dotykowe. Zadziwiającym jest jak wiele o danej osobie, jej charakterze, a nawet wyglądzie, mówi uścisk dłoni czy brzmienie głosu. Czytelnik otrzymuje porcję interesujących tekstów, ale także garść zabawnych historii, których nie brakuje, kiedy żyje się „po niewidomemu”. Wszystko to przedstawia szerokie spektrum doświadczeń niewidomej osoby. Przesłanie wyłaniające się z opowieści autora inspiruje i motywuje, a także edukuje i uświadamia. Książkę tą można równie dobrze nazwać zbiorem ciekawych felietonów opatrzonych fotografiami, jak również poradnikiem rehabilitacyjnym.
Nie można nie wspomnieć o pięknej okładce, która przedstawia obraz Ireneusza Kojło - krajobraz pozbawiony szczegółów, jakby niewyraźnie widziany, albo będący zaledwie wyobrażeniem czy wspomnieniem. Złote pola u brzegu jeziora, zwieńczone zadrzewieniem a nad nimi błękitne niebo – typowy polski krajobraz.
Wydawnictwo Trzecie Oko udostępniło publikację w zwykłym druku i brajlu oraz jako audiobook. O ile w wersji czarnodrukowej jest to książka 266 stronicowa z kolorowymi zdjęciami, w wersji brajlowskiej składa się z czterech tomów i dodatku tyflograficznego zawierającego 17 transparentnych, wypukłych, plastikowych rycin, przedstawiających obiekty, o których mowa w tekście publikacji: wizerunki zabytków, mapy, przedmioty, wypukłe dzieła sztuki. Są to unikatowe „obrazy” wśród których odnajdziemy m.in. Nasturcje Stanisława Wyspiańskiego - obraz eksponowany w Galerii Malarstwa Polskiego XVII-XIX w. w Muzeum Lubelskim w Lublinie, fasadę hotelu Bazar w Poznaniu oraz mapę tego miasta, jak również dotykową mapę Wielkopolski. Fundacja razem z autorem opracowała oryginalne ryciny. Są one uwypuklone na tle graficznego poddruku. Dla niewidomych, którzy nie czytają zwykłego lub brajlowskiego druku, został nagrany tekst książki we współpracy z Panią Katarzyną Morawską-Tutkaj.
Wśród rozdziałów książki odnajdziemy ciekawe opowieści, które powstały na podstawie artykułów zamieszczanych na łamach miesięcznika „Filantrop Naszych Czasów”. Artykuły te cieszą się niegasnącym uznaniem wśród czytelników tego czasopisma. Wyjaśnienia, jak się czują i jak sobie radzą niewidomi w takich miejscach jak hotele, centra handlowe, muzea, są niezbędne zarówno dla niewidomych i niedowidzących, jak i widzących, którzy na co dzień nie spotykają się z tym środowiskiem i nie wiedzą, jak mu efektywnie pomagać. Podobnie władze, decydenci, zarządcy obiektów nie wiedzą, jak je dostosować i w jaki sposób otworzyć się na potrzeby osób z niepełnosprawnością wzroku.
Projekt, którego owocem jest publikacja „Obrazy widziane trzecim okiem” zyskał zainteresowanie szerokiego grona odbiorców. Książka zwraca uwagę społeczeństwa na potrzeby i ograniczenia osób z dysfunkcją wzroku. Należy pamiętać, że do tej grupy należą osoby niewidome od urodzenia oraz te, które utraciły wzrok w wyniku wypadku lub na skutek postępującej choroby, a także osoby słabowidzące, w tym liczna grupa seniorów. Wszyscy niezależnie od stopnia zaawansowania dysfunkcji wzroku, wymagają odpowiedniej rehabilitacji. W książce Autor podpowiada, co widzący mogą uczynić, aby otoczenie stało się bardziej dostępne i przyjazne dla tych osób. Ważną rolę odgrywa empatia i ludzka życzliwość, bez których nie możemy mówić o budowaniu świata otwartego dla niewidomych. W tym przypadku najnowocześniejsze rozwiązania niwelujące skutki niepełnosprawności nie zastąpią pomocnej dłoni każdego z nas.
Treści graficzne zamieszczane w książkach są niedostępne dla osób niewidomych. Naszym celem jest wyrównywanie szans osób z niepełnosprawnością, dlatego przygotowaliśmy i oddajemy w Państwa ręce interesującą publikację w czarnodruku, brajlu i audio oraz album z tyflografikami (wypukłymi rycinami, grafiką dotykową dostępną dla osób niewidomych). Projekt wspiera popularyzację czytelnictwa, zwiększanie dostępu do literatury wśród osób z niepełnosprawnością oraz jej wykorzystywanie w ramach rehabilitacji społecznej, zaznajomienie osób pełnosprawnych ze specyfiką niepełnosprawności wzroku. Jesteśmy przekonani, że książka zwiększy świadomość otoczenia osób z niepełnosprawnością oraz zachęci do działań wolontarystycznych. To ważny element w przeciwdziałaniu izolacji i wykluczeniu społecznemu tej grupy obywateli. Publikacja z powodzeniem znajdzie zastosowanie w celach edukacyjno-rehabilitacyjnych.
Wydanie książki dostępnej dla wszystkich - zarówno dla niewidomych, jak i widzących czytelników, z pewnością spowoduje zmianę na korzyść odpowiedniego postrzegania środowiska osób niewidomych i słabowidzących. Oczekujemy, że projekt przyniesie realną zmianę na rzecz świata dostępnego dla niewidomych.
Dzięki idei społecznej empatii przyświecającej powstawaniu książki, chcemy promować tolerancję oraz integrację w społeczności mieszkańców województwa wielkopolskiego. Pragniemy również przyczynić się do tego, aby literatura w formie audio i brajlowskiej zajmowała szczególne miejsce wśród oferty dedykowanej osobom z niepełnosprawnością wzroku. Projekt bez wątpienia przyczynia się do eliminowania stereotypów na temat osób niewidomych oraz upowszechnia wzorce pozytywnego odbioru osób z niepełnosprawnością w społeczeństwie.
Warto zatem wziąć do rąk tę książkę i dowiedzieć się o świecie często nieznanym, a tak ciekawym. Wtedy będzie można poznać, co to są dźwiękowe widowiska albo dźwiękowe zdjęcia, grafika, która nie ma kolorów lecz różnorodne wypukłości, albo alfabet, którego niemal nie widać, a jest i służy milionom ludzi na całym świecie. Niektóre obrazy gdzieś hen uciekły, a na ich miejsce „wskakują” inne, równie fascynujące.
Zapraszamy do lektury i podzielenia się wrażeniami!
Projekt współfinansowany ze środków PFRON będących w dyspozycji Samorządu Województwa Wielkopolskiego.